top of page
Szukaj

________________________ ║ ❝The Queen Mother And LittleFinger❞ ║__02 ________________________

  • Zdjęcie autora: Psychodelia
    Psychodelia
  • 5 kwi 2018
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 6 kwi 2018


____________________________________________

____________________________________________

─ Petyrku… Czyżbyś o czymś zapomniał? ─ powiedziała szorstkim i pogardliwym głosem, zbliżając się do niego pewnym krokiem. Skrzywiła usta w dziwnym grymasie. Swoimi szmaragdowymi oczyma ciągle patrzyła na partie jego ciała, znajdujące się pod jego brzuchem. Jakby próbując zmierzyć długość zwierzaka, który znajdował się w jego spodniach.


─ Jestem królową… ─ zaznaczyła, podnosząc kielich do ust i wypijając jego zawartość do połowy jednym duszkiem. ─ Wystarczy tylko, że zawołam, a zleci się tutaj cała grupka strażników pałacowych ─ wyszeptała cicho, próbując zbudować atmosferę intymnego napięcie między nimi. Oblizała swoje usta różowym językiem. Zbliżyła się do niego jeszcze o krok, aby ich ciała się stykały.


─ Jeśli tutaj wejdą, to co zobaczą? Przecież nie ma w mojej komnacie Lancela. Więc chyba nie masz żadnych dowodów, na to co widziałeś. Twoje słowa nic nie znaczą, wiesz że nikt w nie, nie uwierzy. A za oskarżanie królowej może spotkać cię tylko kara. Wiedz, że twoje słowa przeciwko moim. Miej w pamięci, że to mój syn jest królem. Raczej nie będzie go obchodzić czy oskarżenia wobec jego matki są prawdą ─ uśmiechnęła się do niego sarkastycznie, zamachnęła się włosami, które przerzuciła na drugie ramię i odeszła od niego uwodzicielskim krokiem, kręcąc przy tym biodrami. Posłała mu jeszcze jedno spojrzenie, odwracając głowę do tyłu. Tym razem jej uśmiech był bardziej szczery.


─ Przecież to właśnie ty jesteś w mojej sypialni. Mam zawołać strażników, aby przyszli i poświadczyli jak jeden mąż, co widzieli? Mnie nagą w samym szlafroku, popijająco wino, sam na sam z tobą w mojej komnacie i moje zmierzwione łóżko. Nie uważasz, że to dziwne? Ktoś mógłby pomyśleć, że my… No właśnie. Bo jeśli powiesz, że widziałeś Lancela  w moi pokoju, to jak uzasadnisz tutaj swoją obecność, lordzie? Sam się wkopiesz. A ja chętnie zeznam o naszej upojnej nocy, mój drogi ─ odłożyła kielich na stoliku. Zachowanie Baelisha ewidentnie ją zdziwiło, nie sądziła, że będzie na tyle odważny, aby jej grozić. Tylko głupiec odważyłby się na otwarte oskarżenia w kierunku królowej matki. Ale właśnie to jej zaimponowało. Ta jego głupia odwaga i nadzieja, że może przechytrzyć Cersei w jej własnym pałacu i własnej sypialni. Lwica zdawała sobie sprawę z przebiegłości Littlefingera i zawsze uważała, że lepiej mieć go przy swoim boku, niż jako wroga. Dlatego starała się dbać o ich dobre relacje. Wierzyła, że kiedyś może jej się przydać. Może nawet bardzo, w końcu miał wiele zalet i talentów.


─ Nie mam zamiaru jednak cię zastraszać. Nie to jest moim celem. W zasadzie mogłabym cię wspomóc finansowo. Podpiszę ten świstek i otworzę przed sobą mój skarbiec ─ powiedziała słodziutkim głosikiem, jaki był zupełnie do niej nie podobny. Położyła głowę na prawym ramieniu i uśmiechnęła się do niego szelmowsko. Chwyciła za kawałek jego kaftana i zaczęła przyciągać go ku sobie, oczyma bacznie badając jego ciało.


─ Jeśli… Uda ci się zaspokoić mnie w łóżku ─ zaśmiała mu się mu w twarz, wyrywając pergamin z dłoni i odkładając go na blacie obok wina.


─ Więc jak? Podejmujesz wyzwanie, mój lordzie? Z góry uprzedzam, że to nie będzie takie proste ─ pokręciła główką ze smutną miną, podkreślając jej nadzieję, że Petyrowi nie uda się tego dokonać. W duszy była o tym wręcz przekonana. Żywiła też wielkie nadzieje, że lord w ogóle się na to nie zgodzi. Chociaż jej podejrzenia podpowiadały jej, że ten typ człowieka nigdy nie odmówi, zwłaszcza kobiece takiej ja ona. Rozwiązała szlafrok i stanęła przed nim, wyprostowana z uniesioną głową i powściągliwą miną, czekając na jego decyzję.

____________________________________________

____________________________________________

 
 
 

Komentarai


bottom of page