_______________________ ║ ❝The Queen Mother And LittleFinger❞ ║__01 _______________________
- Psychodelia
- 5 kwi 2018
- 7 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 6 kwi 2018
____________________________________________



____________________________________________
─ Chodź tu do mnie… ─ powiedziała beznamiętnie, niszcząc ciszę, która zapanowała w tej komnacie dobrych parę minut temu, rzucają mu srogie spojrzenie spod ciemnych brwi o regularnych łukach. Wyciągnęła ku niemu bladą dłoń o długich palcach i błyszczących paznokciach zaostrzonych na kształt półokręgu. Pospiesznie wykonał jej polecenie, zbliżając się do niej o kroków dwanaście, nieśmiało i powoli, lecz z ogniem pożądania tlącym się w oczach. Królowa od razu musiała to zauważyć, zarówno jak i jego zawstydzenie, jak i także jego rozpalony wzrok, który uważnie lustrował jej ciało z góry na dół, ponieważ szybko pochwyciła jego dużą, umięśniona od używania miecza dłoń i pociągnęła ją w stronę swojej piersi, na której ją oparła. Drugą rękę umieściła pod jego podbródkiem i podniosła jego spuszczoną twarz do góry.
─ Spójrz na mnie… Jeśli chcesz uprawiać seks z kobietą, musisz patrzeć jej w oczy. To bardzo ważna zasada, jak nie najważniejsza. Bez stosowania się do tego, nie zajdziesz zbyt daleko ─ odparła srogo, pouczając go dosadnie. Po raz kolejny posłuchał jej polecenie i podniósł na nią swoje duże, wystraszone oczy, srebrzące się iskierkami. Uśmiechnęła się do niego krzywo, bardziej z politowania niż faktycznej radości. Podrapała go pod brodą intensywnie i nagle, aby przyjrzeć się jego reakcji, nie spuszczając z jego twarzy wzroku swego. Kiedy tylko poczuła, że młody mężczyzna znowu ma ochotę opuścić twarz w dół, aby ukryć się przed jej spojrzeniem, znowu pociągnęła go za brodę tym razem znacznie silniej, głośno przy tym wzdychając ze swojej bezradności.
─ I musisz przestać być taki nieśmiały. Wyglądasz jakbyś był usztywniony we wszystkich miejscach. Rozluźnij się ─ powiedziała, przechodząc sprężystym krokiem za jego plecy. Dłonie położyła na jego ramionach i zaczęła je powoli masować, jednak bardzo namiętnie i dokładnie, wbijając w jego ciało każdy palec po palcu. W końcu zbliżyła usta do jego ucha i zaczęła przygryzać ostentacyjnie jego małżowinę zębami swymi. Mężczyzna drgnął być może z przerażenia, a może z rozkoszy z powodu dziwnego nowego uczucia, którego jeszcze nigdy nie zaznał, a wszystko wskazywało na to, że było przyjemne. Przycisnęła go mocniej swoim ciałem do siebie, aby stymulować jego odruchy. Chciała, aby odczuwał to wyraźnie, aby było mu dobrze, aby był szczęśliwy i zaspokojony. Chciała pokazać temu dzieciakowi jak bardzo jest to przyjemne i do czego jest zdolna kobieta taka jak ona. Ponieważ była pewna, że jeśli raz zasmakuje zakazanego owocu, będzie go pragnął jeszcze więcej, jeszcze częściej.
─ Kobiety lubią, kiedy mężczyźni na nie patrzą. Czują wtedy ich wzrok na swoim ciele. Wpatrzony w ich nagie piersi i jasne ciało. I robi się im wtedy tak dobrze. Czują się takie bezpieczne. Adorowane atencją swoich partnerów. I wiedzą, że mężczyzna myśli wtedy tylko o niej ─ wyszeptała do jego ucha. Objęła jego tors w uścisku i napierała na niego swoimi piersiami. On widocznie zażenowany i zmieszany, ponieważ nigdy nie był tak blisko z żadną kobietą, z jednej strony chciał uciec, lecz z drugiej nawet nie mógł drgnąć. Powoli zaczął rozkoszować się sytuacją, kiedy kobieta zaczęła składać gorące pocałunki ja jego szyi. Ponownie zaczęła się przemieszczać naprzeciwko jego twarzy, kiedy stanęła tuż przed nim, spojrzała na jego zarumienione lico ostatni raz i rzuciła się na niego, pochłonięta przypływem nagłych pragnień i tęsknot. Zaczęła ssać jego wargi zachłannie, rozwiązując przy tym jego spodnie swoimi sprawnymi i szybkimi palcami i oswobadzając jego ciało z nich, poprzez ściągniecie ich gwałtownie w dół, jednym sprawnym gestem.
─ Nigdy nie przestawaj patrzeć na mnie ─ wymamrotała zdyszana, na chwilę oddalając się od jego warg, by po chwili znowu wpakować język do jego ust. Lancel przestał być już taki nieśmiały. Teraz już wiedział czego chciał, a wszystkie jego pragnienia sprowadzały się do jednej wątłej postaci kobiety, którą trzymał teraz w swoich ramionach i nie zamierzał zrezygnować z szansy jaką mu dała. Razem z nią chciał dotrzeć aż do gwiazd i poczuć smak najcudowniejszej rozkoszy, do której tylko ona mogła go doprowadzić. Czesał jej długie, złote włosy, swoimi drżącymi z przerażenia dłońmi. Postanowił kompletnie ulec swojej wybrance i podporządkować się jej rozkazom i tempu, które narzuciła. Była jego autorytetem w tych sprawach i jego nauczycielką, chciał aby i ona poczuła się spełniona. Przecież nie mógł jej zawieść. Czuł, że jest damą doświadczoną w tych sprawach, znającą się niebywale na tym kawałku chleba. W głowie po cichu kalkulował, ile mogła mieć tak naprawdę mężczyzn przed nim. Ale szybko doszedł do wniosku, że wcale nie chce wiedzieć i zastanawiać się nad tym. Nie teraz to było najważniejsze. A raczej oni we twoje razem, złączeni w uścisku i ich miłosny taniec ciał.
─ Nie bój się malutki, pańcia cię poprowadzi ─ oznajmiła, a zaraz potem pchnęła kuzyna gwałtownie na ogromne łoże. Upadł na nie miękko z nagim przyrodzeniem skierowanym do góry. Cersei położyła się na nim całą objętością swoje ciała, napierając na niego swoimi kształtami. Zdarła z niego koszulę, która była jeszcze ostatnim elementem jego ubioru, a następnie zajęła się swoim odzieniem, którego także szybko się pozbyła. Odrzuciła swoją czerwoną suknię daleko w głąb komnaty. To już był koniec czasu nieśmiałości, który trwał dobrych parę minut, od kiedy tylko Lancel przekroczył próg jej sypialni. Nie miała już ochoty prowadzić dalszych konwersacji z nim i upijać się winem. Nie to leżało w jej gestii. Zrezygnowała już zatem z udawania miłej i czułej i powrotnie była wredna, zimna, brutalna i agresywna. Wymierzyła mu siarczysty policzek, który spowodował, że jego twarz była jeszcze bardziej rumiana. Wspięła się na jego brzuch i usiadła na nim okrakiem. Jego ręce poprowadziła na swoje piersi, odchylając przy tym głowę do tyłu, aby poczuć jeszcze mocniej jego ruchy. On od razu wiedział co powinien zacząć teraz robić, to też od razu począł ugniatać jej kształty. Na jego twarzy jednak pojawił się smutek, kiedy spojrzał na niewzruszoną minę kobiety. On znajdował się już na skraju podniecenia, a ona nadal była chłodna i sceptyczna. Obudziła się w nim żądzą rozpalenia swojej kochanki. Zaczął wykonywać odważniejsze gesty i bardziej wyraziste, jednak to nic nie dawało. Z ust Cersei nie wydobył się żaden okrzyk.
─ Wejdź we mnie, pajacu ─ rozkazała mu beznamiętnie, w duchu śmiejąc się z napalonego młodzieńca, który próbował ją zadowolić, ale ewidentnie mu to nie wychodziło.❝Gdyby tylko był tutaj Jaime… Jak wiele bym za to oddała, aby tutaj był. Nie musiałabym się pieprzyć z tym prawiczkiem. Nie musiałabym znowu udawać orgazmu. Jak bardzo chciałabym, aby do mnie wrócił i ostro mnie zerżną. O bogowie! Niech w końcu do mnie wróci!❞ – pomyślała, patrząc na kuzyna z góry i śledząc jego pot, który spływał po jego ciele. W istocie Lancel tak jak prosiła wszedł w nią i to nawet rzec można by, że gwałtownie. Chwilę wiercił się w niej i wyjmował swoje przyrodzenie i wkładał je powrotnie dynamicznym ruchem, jednakże to nic nie dawało. Zaczęła podskakiwać na jego kutasie, aby dodać sobie przyjemności, rękami chwytając za jego barki i przytwierdzając je do łóżka, aby nie mógł sobie pomagać kończynami.
─ Mocniej! Spraw mi w końcu przyjemność! ─ wykrzyknęła, a on zaczął się pod nią wić jeszcze szybciej, sięgając kresu swoich możliwości, cały czerwony i rozpalony, głośno dysząc i sapiąc. Cersei zaczęła wymierzać mu po raz kolejny policzki, aby pobudzić mężczyznę do działania. Jednakże on zmęczony zaczął powoli zwalniać, nie mogąc już wytrzymać zabójczego tempa i braku orgazmu u swojej partnerki.
Drzwi do komnaty zamknęły się z trzaskiem. Królowa gwałtownie obróciła głowę do tyłu. Przy małym stoliku ujrzała nikogo innego jak lorda Baelisha. Jego widok bardzo ją zdziwił, co było naturalne. Nie rozumiała tak naprawdę co on robił w jej sypialni i dlaczego tak dziwnie jej się przyglądał. Posłała mu srogie spojrzenie. Wiedziała, że odprawianie strażników nie było dobrym pomysłem, ale jedynym należytym w jej sytuacji. Jak mogła się spodziewać, że ktoś będzie mieć czelność wtargnąć bezczelnie, bez uprzedzenia do jej komnaty i przeszkadzać jej? Do tego zapewne był zdolny tylko Petyr. Stał przed nią z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy, wpatrzony jak w obraz i wcale się z tym nie krył, że przyszedł do niej w zupełnie nieodpowiednim momencie i właśnie nakrył ją na miłosnych figlach z obcym mężczyzną, który z resztą jakby tego było mało, był jej kuzynem. Cersei mimo wszystko nie za bardzo to wzruszyło. Była w końcu królową, a jak wiemy ludziom u władzy wolno wiele. Może gdyby był z nią Jaime, postąpiłaby inaczej i próbowała się z tym kryć, wszystkiego się wypierając. Ale Lancela wcale nie było jej szkoda. Traktowała go jako niedoświadczonego dzieciaka, który miał ją zaspokajać, ale bardzo opornie mu to szło.
Kiedy Littlefinger podszedł do łóżka kobiety, partner królowej gwałtownie drgnął. Ona tylko ostentacyjnie wyjęła jego przyrodzenie z siebie na oczach lorda, a następnie włożyła jego członka do ust i oblizała, a potem odrzuciła. Młody Lannister nie wytrzymując presji, dostał gwałtownej erekcji. Wystrzelił spermą na kołdrę. Zaraz potem zakrył się poduszką, aby uniknąć zaskoczonego wzroku swojej kochanki i nieoczekiwanego gościa. Cersei zmierzyła go oburzonym spojrzeniem i hamowała się przed wybuchem śmiechu. Mimo to na jej twarz wstąpił delikatny uśmieszek. Pokręciła zdumiona głową, przysłuchując się słowotoku Petyra, który gadał jak najęty, próbując ją ewidentnie zaszantażować, na co wskazywał jego szelmowski wyraz twarzy. Kiedy młody Lancel chował swoje nagie ciało w pierzynach, ona nadal siedziała na łóżku całkowicie naga i wyprostowana, z głową dumnie uniesioną do góry i fryzurą znajdującą się w lekkim nieładzie.
─ Lordzie Baelish, czy chodzi ci o coś konkretnego? Sądzę, że to musi być jakaś pilna i nagląca sprawa skoro tak ci się spieszyło, że nie mogłeś zaczekać ─ przemówiła w końcu, jak zwykle swoim wyniosłym głosem, próbując pozbawić go dobrego humoru. Jak zawsze chciał coś zawirować, pieprzony burdeltatuś. Jej zaś nadal jakoś nie za bardzo wzruszało to, że zostali nakryci. Naprawdę nie obchodziło ją kto ją widział i co może o niej powiedzieć. Była królowa, może gdyby nie piastowała tego stanowiska, nie pozwalałaby sobie na tak śmiałe posunięcia. Ten znowu podszedł do łóżka tym razem z jakimś świstkiem pergaminu i wręcz go jej wraz z piórem. Spojrzała głęboko w jego oczy, odbierając papier z jego rąk.
─ Nie martw się, nie przeszkodziłeś nam, my i tak skończyliśmy. Mój partner, był ewidentnie niedouczony. Myślę, że powinnam go zapisać na kurs do swoich panienek. Może one by go czegoś nauczyły… To nie był zbyt udany stosunek. Jestem pewna, że i ty lordzie Baelish szybciej byś mnie doprowadził do orgazmu od tego młodzieńca ─ powiedziała drwiąc z niego, lecz z pewną słodyczą i zachętą, jakby próbując go namówić do stosunku. Jej oczy szybko przewertowały skrawek pergaminu i tekst zapisany na nim. Zaśmiała się wniebogłosy i odrzuciła dokument na bok. Wstała z łoża i skierowała się w stronę stolika.
─ Nie mam zamiaru płacić na twoje dziwki ─ powiedziała, osłaniając swoje ciało szlafrokiem. Zaraz potem wypełniła złoty kielich winem do pełna i umoczyła swoje usta w cierpkim, karmazynowym trunku, bacznie obserwując zdegustowanego Littlefingera. Jeśli myślał, że tylko on jest tutaj dobrym graczem, to ewidentnie się pomylił… Raz jedno rzuca wyzwanie drugiemu, a drugi raz na odwrót i także zaczyna się prawdziwa negocjacja.
____________________________________________


____________________________________________
─ Lancel, wyjdź ─ rozkazała...
____________________________________________



Comments